Po męczarniach kiedy dotarłem do miejsca docelowego - "gdzie marzenia się spełniają" etc.
Taksówkarz wywalił mnie przed budynkiem akademickim i spierdolił < 3 Indie !
Budynek do którego kazano mi wejść był bardzo ładny, nie tylko w porównaniu do innych otaczających go - ale w ogóle był ładny ;p
Do środka gdy wszedłem, strażnik otworzył mi drzwi, drugi koleś od razu podbiegł i coś próbował, że IAESTE IAESTE, i wpakował mnie do windy. Jadę sobie widną - była tak mała, że się prawie z bagażami nie zmieściłem, ale na wszędzie było pełno nalepek "RESTRICT 10 PRS !". Nie wiem JAK mogło się tam zmieścić 10 osób, jednak kilka dni później już się dowiedziałem (ale o tym później !).
Gdy drzwi od windy się otworzyły przywitał mnie uśmiech (prawie bezzębny) tego samego kolesia, który wpakował mnie do windy - teleportował się, no tyle.
Biuro IAESTE MIT India jest tak ogromne, jak nasza sala wykładowa -.-
Mają tam 2 komputery, 2 urządzenia wielofunkcyjne, tablicę, specjalną dodatkową tablicę "to do list", milion biurek i krzeseł. Spędzają tam praktycznie cały dzień bo mają wszystko na miejscu.
Indyki przywitali mnie bardzo miło, chociaż są bardzo nie ogarnięci (pozdrowienia dla Pauliny M. ;p). Dużo rzeczy nie jest wciąż załatwiona, ale nie przejmuje się - Indie !